


Ewakuacja podobozu Eintrachthütte rozpoczęła się 3 grudnia 1944 roku, kiedy część więźniów przetransportowano do obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau, a następnie do obozu koncentracyjnego Mauthausen. Druga faza ewakuacji miała miejsce 23 stycznia 1945 roku, kiedy to bez ostrzeżenia więźniom nakazano przerwać pracę, spakować dobytek i poprowadzić ich na dworzec kolejowy w Świętochłowicach. Nocą załadowano ich do bydlęcych wagonów i przewieziono do obozu koncentracyjnego Mauthausen.
„Podróżowaliśmy w strasznych warunkach – ludzie szli do wiadra, które stało na środku wagonu. To jednak nie wystarczało, nie było gdzie wylać zawartości, tak że wagon był zalewany. Miałem ze sobą 2 koce, które przywiązałem do sufitu i urządziłem coś w rodzaju hamaka. Dzięki temu miałem też trochę powietrza przez maleńkie okienko. Poza tym mogłem obserwować, w którą stronę jedziemy. Jechaliśmy 6 dni. Dostawaliśmy wtedy tylko chleb. Wody nie dostawaliśmy, więc jedliśmy tylko śnieg. Widziałem około 30 zwłok wyładowanych z wagonów po przyjeździe. Ponadto zwłoki usuwano na postojach (w drodze). Po przybyciu do Mauthausen wywoływano więźniów i przeszukiwano. Niektórych maltretowano. Strasznie pobili Jakuba, który pracował w Bekleidungskammer (magazynie odzieży), i jakiegoś innego pół-Żyda. Jakub powiesił się w nocy.”
W podobozie pozostały dziesiątki chorych i więźniów, którzy nie mogli podróżować i pozostali tam do wyzwolenia.